czwartek, 1 sierpnia 2013

Opowiadanie 25 by Ola xD


Opowiadanie 25
Gdy Patricia przebywała z Eddiem w jego pokoju, nagle ktoś pociągnął za klamkę. Na szczęście była to Trudy.
-Chcecie coś do jedzenia? – zapytała
-Nie
-Tak – odpowiedział w tym samym momencie blondyn
-Nie, wcale nie – kłóciła się Williamson
-Nie słuchaj jej Trudy, jest zmęczona po podróży i nie wie co gada, zrobisz nam naleśniki?
-Oczywiście – powiedziała wychodząc z pokoju
-Idiota – powiedziała rudowłosa
-Pokłóciłbym się z tobą, ale szkoda mi czasu na marne odzywki
-Mówiłam ci kiedyś, że jesteś kretynem?
-A ja, że uratowałem ci życie narażając swoje i powinnaś być dla mnie MIŁA? – powiedział akcentując ostatnie słowo
-Możliwe – odpowiedziała cicho

-Joy! – zawołał Fabian, gdy zobaczył ją na schodach – możemy porozmawiać?
-Jasne, a o czym?
-Może pójdziemy do salonu, jest to dość delikatna sprawa
-Ok, ale.. coś się stało? – powiedziała brunetka siadając na kanapie
-Mogłabyś mi powiedzieć wszystko co wiesz na temat rodziny Patrici?
-Czemu cię tak zabrało na Patricię? Zakochałeś się w niej?
-Wiesz.. ona jest moją przyjaciółką, a teraz zastanawiam się, dlaczego była.. – przerwał Fabian. Co miał powiedzieć? Zastanawiam się, dlaczego była zamknięta w jakieś szopie przez zgraję mafii?
-Dlaczego była w wakacje dostępna, a teraz nie ma z nią żadnego kontaktu – wymyślił szybko chłopak
-Nie wiem wiele, Patricia nie lubiła i nie chciała o tym mówić, a ja nie naciskałam. Wiem jedynie o Piper. A jej rodzice czasami wyjeżdżali i zazwyczaj wtedy nocowała u mnie.
-I tyle?
-Chyba tak
-Ok, dzięki

Z perspektywy Eddiego
Do naszego pokoju weszła Trudy z tacą jedzenia. Postarała się, nie ma do tego wątpliwości. Były tam dwie porcje naleśników z serem polane czekoladą, a obok truskawki z bitą śmietaną. Miałem ochotę je wszystkie zjeść i rozkoszy się tą nutką…
-Będziesz się teraz na to gapił? – zapytała Gaduła. Czy ona naprawdę nie może być troszkę milsza?
-A co? Nie pozwalasz mi? Będę robił to na co mam ochotę – powiedziałem. Ona za to westchnęła i usiadła na moim łóżku. Wyglądała tak pięknie. Tym bardziej w tej za dużej bluzce. No bo oczywiście jest moja. Podszedłem i usiadłem obok niej.
-Masz – powiedziałem podkładając jej tacę pod twarz
-Nie chcę – odpowiedziała z pogardą
-Zjedź coś, mówię ci
-Nie mam ochoty – czy ona zawsze musi być taka… wkurzająca i zarazem słodka?
-Odwodnisz się i będziemy musieli dzwonić po pogotowie
-Przynajmniej mnie zabiorą i nie będę musiała oglądać twojej gęby
-No wiesz co? – powiedziałem łapiąc się za policzki
-Jaki skromny.. – odparła
-Twoje ulubione – próbowałem ją skusić do zjedzenia czegoś
-Skąd to możesz wiedzieć? – spytała zdziwiona
-Wiem o tobie dużo rzeczy
-Coś mi się nie wydaje
Naszą pogawędkę przerwał Fabian, który wszedł do pokoju i  usiadł na swoim łóżku
-Znów się kłócicie? – zapytał – Żadna nowość. Ale przynajmniej się nie miziacie
-Proszę cię, ja z nim? – zaśmiała się Patricia
-Oo nie wiedziałem, że umiesz prosić – powiedziałem
-Widzisz, dzięki mnie dowiadujesz się wielu pożytecznych rzeczy
-O.. naleśniki – powiedział Fabian podnosząc się z łóżka
-Nie – zawołałem – to dla Gaduły
-Przecież ona nie je – burzył się
-Ale zje – tłumaczyłem
-Wcale nie! – krzyknęła Gaduła
-Właśnie, że tak – powiedziałem
-Właśnie, że nie – odpowiedziała
-Tak
-Nie
-Tak
-Nie
-Tak
-Wcale.. – nie dokończyła, bo wepchnąłem jej naleśnika do buzi. Szybko jednak pożałowałem, bo wypluła mi go na koszulę.
-Yy.. Jesteś brudny – skomentował Fabian
-Weź lepiej sprawdź czy nie ma cię w bibliotece
-Biblioteko nadchodzę – zawołał i wybiegł z pokoju
-W końcu poszedł – powiedziała Gaduła
-I zostaliśmy tylko we dwoje. Sami
-Mam się bać?
-Powinnaś – powiedziałem. Podchodziłem do niej coraz bliżej, a ona za każdym razem się cofała. W końcu dotknęła plecami twardej ściany
-Eddie, co ty wyprawiasz?
-Nie masz dokąd uciec – szepnąłem
-Nie zamierzam. Zastanawiam się tylko w jakim celu muszę opierać się o tą brudną nawierzchnię
Przycisnąłem ją lekko do ściany. Nasze usta dzieliły z dwa centymetry.
-Okey, to zaczyna być niepokojące – powiedziała – czego chcesz?
-Powiedź mi
-Ale co?
-Jesteś głupia czy tylko taką udajesz?
-Dzieki – odrzekła sarkastycznie – po co mnie tak trzymasz? Gdyby ktoś wszedł, posądziłby nas o nie wiadomo co
-My nic nie robimy. Nie chcę tylko, żebyś mi zwiała
-A jak ci to obiecam, to mnie zostawisz?
-Ymm… nie – dodałem po paru sekundach zastanowienia.  – Powiedź mi. Dlaczego cię tam trzymali.
Patricia wyrwała się. Chciała uciec z pokoju, ale nie mogłem do tego dopuścić. Musiałem się dowiedzieć, dlaczego była tam trzymana i przez kogo. Złapałem ją za nadgarstek i popchnąłem na łóżko. Gaduła pociągnęła mnie ze sobą, w wyniku czego ona leżała na łóżku, a ja na niej.
-I teraz mi coś powiesz?
-Nie, nie mam zamiaru cię w to wciągać
-Sam się wciągnąłem, ratując ci życie
-Zaraz mnie zgnieciesz, skunksie
-Kocham twoje odzywki, gaduło. – Patrzyłem na jej przepiękne oczy i duże usta. Aż chciałem ją pocałować. Mój mózg właśnie w tej chwili wariował. Wystarczyło kilkanaście milimetrów, a znów mógłbym zasmakować jej ust.
-Możesz mi zaufać – powiedziałem
-Wybacz, ale nie potrafię – wyszeptała mi do ucha. Nadal na niej leżałem.
-Posłuchaj mnie..
-Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, Eddie, nie – zaczęła mówić coraz głośniej. W tym momencie do naszego pokoju wpadł Alfie. Ale miał śmieszną minę, gdy zobaczył mnie i gadułę w nietypowej pozycji. Niestety, zaczął biegać po całym domu Anubisa z krzykiem: Eddie zamknął Trixie w pokoju i chce ją zgwałcić. Szybko się podnieśliśmy nie wiedząc co zrobić. Patricia wybuchnęła śmiechem, a ja dołączyłem się do niej. Do pokoju weszła Trudy, aby dowiedzieć się o całej tej sytuacji.
-Wiesz Trudy.. Alfie naoglądał się chyba za dużo filmów – zaczęła Patricia – po prostu Eddie się potknął, wywalił mnie i poleciał na mnie. Alfie akurat to zobaczył i wyciągnął pochopne wnioski. – Jak ona potrafi zmyślać
-Idziecie na kolację? – zapytała. I co? Żadnych pytań Seri: Na pewno? Nic nie zmyślacie?
-Za chwilkę – odpowiedziała Pat. Trudy wyszła z pokoju, a my znowu zaczęliśmy się śmiać.
-To jest takie zabawne? – przerwała nam Joy – wiedziałeś, gdzie ona jest, tak? Dlaczego mi nie powiedziałeś? A ty? – wskazała na Patricię – Jak mogłaś! Zamartwiałam się o ciebie, a ty bawiłaś się w najlepsze. Nawet nie raczyłaś się odezwać, że nic ci nie jest. Myślałam, że się przyjaźnimy..
-Joy, to nie tak.. – gaduła próbowała jej przerwać
-A jak? Nie jesteś moją przyjaciółką. Nigdy nie byłaś. Nienawidzę cię! – krzyknęła – I ciebie też – dodała, zwracając się do mnie i wyszła z pokoju. Patricia zamarła. Usiadła na łóżku. W pokoju na chwilę zapadła cisza.
-Pat? – zaptałem
-Nie mów tak do mnie. – trzęsły się jej ręce. Zobaczyłem, że ma szklane oczy, jakby zaraz miała się rozpłakać.
 -Słuchaj..
-Czy ty nic nie rozumiesz? Czy to ciebie naprawdę nic nie dociera? Właśnie w tej chwili straciłam przyjaciółkę. Joy wiedziała o mnie wszystko.
-To dlaczego jej nie powiedziałaś, że jesteś adoptowana? – upss.. miałem tego nie mówić
-Skąd to wiesz?! Nikomu nigdy nie mówiłam!
-Ja.. przeczytałem twoją teczkę, martwiłem się
-Okey.. I co miałam jej powiedzieć? Sorry Joy, że wcześniej tego nie mówiłam, ale nie mam rodziców, nawet ich nie pamiętam, a opiekuje się mną jakieś świrnięte małżeństwo, które zamknęło mnie w jakiejś szopie.
-Czyli.. to oni?
-Tak, idioto! Plus jeszcze jakieś inne dziwne osoby. – Popatrzyłem na jej oczy. Były przepełnione smutkiem i żalem
-Przepraszam – szepnąłem – Nie wiedziałem
-Wiem – powiedziała pociągając nosem. Zapewne robiła wszystko, tylko, żeby jej łzy nie wyleciały jej z oczu. Objąłem ją, a ona wtuliła się we mnie. Jej ręce dygotały, tak jak inne części ciała. Wiedziałem, że musi odpocząć, dlatego o nic jej nie pytałem. Siedzieliśmy w ciszy. Gdy Patricia trochę się uspokoiła, zobaczyłem, że jej oczy co chwilę się zamykają.
-Jesteś śpiąca? – zapytałem
-Yhy – odpowiedziała bezbronnie
-To może się położysz? – zasugerowałem
-A będziesz moją poduszką? – zapytała jak dziecko
-Jasne – odparłem. Położyłem się, a Patricia zaraz za mną. Położyła głowę na moim torsie, a ja zacząłem bawić się jej włosami.
-Jak komuś o tym powiesz, odgryzę ci rękę – powiedziała
-Możesz mi zaufać. – odpowiedziałem. Gaduła po chwili spała jak mało dziecko. Tak niewinnie. Ulżyło mi, jak zobaczyłem, że przez sen się uśmiecha.

I jak?
Dzisiaj jestem w domu, więc jak będzie dużo komentarzy, to może uda mi się napisać jeszcze jeden.