sobota, 1 czerwca 2013

Opowiadanie 20 by Ola xD

Po pierwsze....
Wszystkiego NAJ z okazji Dnia Dziecka!
Z okazji tego święta mam dla was nowe opowiadanie (Ale to później)

Po drugie...
Oglądaliście już zwiastun "Touchstone of Ra"?
Jeśli nie to... Zwiastun..

To już koniec TDA, kończą szkołę, więc pewnie nie będzie 4 sezonu.
Ale.. nie będę się rozpisywać, bo mama się wydziera, że komputer niszczy mi psychikę (Dzięki mamo)

Po trzecie...
Opowiadanie...

Eddie:
Wieczorem poszedłem do kuchni  po kanapki. Zauważyłem na kanapie Joy. Miała rozmazany makijaż – widocznie musiała płakać.
-Joy? – podszedłem bliżej
-Nie.. – zakryła twarz poduszką – nie możesz mnie zobaczyć w takim stanie
-Okey – usiadłem obok niej, ale nie patrzyłem się na nią tak jak sobie życzyła – co się stało?
-No bo.. to wszystko przez ciebie
-Przeze mnie? Co ja takiego zrobiłem?
-Zraniłeś ją, ona nie wróciła, ja nie mam się komu wygadać i nie ma mnie kto pocieszyć!
-Sorki? – byłem zdziwiony. Na szczęście Mara zeszła na dół i zabrała Joy do pokoju.
W nocy miałem sen. Ten sam z tą ciężarówką. Ale słyszałem też jakieś krzyki. Na początku zdawało mi się, że to Patricia, ale.. na pewno się pomyliłem. Jakim ja jestem idiotą! Pokłóciłem się z nią przede wszystkim dlatego, bo wygarnąłem jej, żeby nie kumplowała się z moją matką. No i też jeszcze przez to, że przy mnie kręci się za dużo dziewczyn. Ale… powiedziałem jej, żeby się od niej odczepiła. Że ma swoją i to z nią może robić wszystkie rzeczy. A co się okazuje? Ona nie miała rodziców, a ci przybrani w ogóle się nią nieinteresowani. Moja mama musiała o tym wiedzieć. Dlatego była tak ciepło na nią nastawiona i zrobiła mi kilkugodzinną awanturę, gdy wróciłem ze spaceru bez Gaduły.

***

Następnego dnia było zupełnie cicho –tak jak nigdy. Alfie jadł już trzecią porcję przysmaków Trudy, za to Joy dla odmiany nie tknęła jeszcze niczego.
-Zayn cię rzucił! – wycedził nagle Eddie – To dlatego…
-Cicho – powiedziała Mara. Ona jako jedyna znała prawdziwy powód smutnej miny brunetki.
-Tak – szepnęła tylko Joy i wyszła z jadalni. Mara od razu za nią pobiegła. Od niedawna zostały najlepszymi przyjaciółkami, przez co Joy zapomniała trochę o Patrici. Teraz już o nią się nie zamartwiała – przeciwnie, miała jej za złe, że rudowłosa jeszcze do niej nie zadzwoniła. Gdyby tylko znała prawdziwy powód zniknięcia Williamson…

***

Trudy siedziała z rozpaczoną miną na kanapie i oglądała wiadomości.
-Ktoś umarł? – zażartował Jerom wchodząc do jadalni z Eddiem i Fabianem. Gospodyni chyba jednak nie załapała żartu, gdyż nadal miała grobową minę.
-Coś się stało? – zainteresował się Rutter
-Nic na nie grozi – odparła już spokojnie gospodyni – Policjanci podejrzewają, że w mieście panuje jakaś mafia czy gang, ale…. To tylko pewnie podejrzenia… Ktoś jest głodny – zmieniła od razu temat.
-Ja – powiedział Alfie, wchodząc do salonu z Amber
-Żadna nowość – odparła blondynka siadając na krześle.

***

-Więc.. – zaczął Fabian. Miał właśnie dyżur z Eddiem w kuchni – Ty i Patricia…
-To.. skończona sprawa. Widocznie… nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Nie to co ty i Nina.
-Daj spokój, musi ci być…
-Podejdź bliżej piecyka – przerwał mu Eddie
-Co?
-On.. się.. świeci?
W tym momencie Rutter odwrócił się i zauważył czerwony promień wydobywający się z sekretnego przejścia do piwnicy, zapominając o rozmowie ze współlokatorem – na szczęście Eddiego.
-Ymm.. Mam Niny medalion w kieszeni. Może.. – nie dokończył. Wyciągnął naszyjnik, przykładając go do drzwiczek. One momentalnie się otworzyły.
-Wow! – powiedziała Amber, wchodząc z Alfiem do salonu – a myślałam, że tylko Nina tak potrafi.
-Widocznie.. Osirion ma takie same zdolności jak ona – podsumował Eddie – teraz już wierzysz, że to ty jesteś jej obrońcą?
-Tak – odpowiedział brunet zamykając sekretne przejście.

***
W szkole nauczycielka czytała porozdzielane zadania. Miller udawał, że słucha, cały czas jednak myślał o innych, bardziej istotnych sprawach.
-Eddie Miller... Będziesz obsługiwał sprzęt – powiedziała nauczycielka
Blondyn tylko pokiwał głową.
-Mara wygłosi wymowę, Joy zatańczy i zaśpiewa z kolegami z innych klas, Fabian pomoże w organizacji, Alfie coś poczaruje, Jerom pomoże Trudy w kuchni – czytała nauczycielka - Amber będzie..
-Tak wiem – krzyknęła blondynka
-Dobrze, To chyba już wszyscy z Domu Anubisa.. wracamy do zajęć

***

Tydzień w domu Anubisa minął prawie spokojnie – prawie robi wielką różnice. Wszyscy się przygotowywali do przedstawienia, a Amber planowała od trzech dni wielki sobotni czat Sibuny z Niną – mieli jej opowiedzieć wszystkie nowe tajemnice. Eddiemu trochę to nie pasowało – miał ochotę przeleżeć cały weekend z nadzieją, że wszystkie wspomnienia wyparują. Nie miał w naturze dzielenia się z nimi nikim. Może.. gdyby ona tu była zachowywał by się inaczej. Ale.. trzeba jakoś żyć. Eddie próbował wmawiać Sibunie, że nic się nie stało – jednak oni wiedzieli swoje.

-Eddie, ogarnij się – powiedział Fabian do swojego współlokatora. Była 12 w sobotę, a blondyn nadal leżał w łóżku.
-Nie – odpowiedział i zaszył się pod kołdrę
-Za chwilkę Amber przyjdzie tutaj z laptopem. Nie pamiętasz? Dziś…
-Gówno mnie to obchodzi – przerwał mu Miller – Może być nawet…
-Zaczynamy – pisnęła Amber. Za nią wszedł Alfie. Blondynka położyła laptop na stoliku i włączyła wideo czat.


12 komentarzy: