piątek, 17 maja 2013

Opowiadanie 17 by Ola xD


Eddie:
Obudziłem się o 1 w nocy. Coś słyszałem… Fabian kręcił się na łóżku. Powoli wstałem i podszedłem bliżej. Tak.. on spał. Ale miał taką… dziwną minę. Coś tam mówił pod nosem. Wyglądało to strasznie. Szturchnąłem go lekko, a Fabian obudził się cały zdenerwowany.
-Coś jej jest – powiedział
-Co? Stary, uspokój się
-Coś jej jest! – powtórzył
-Cicho, obudzisz Brada, może… lepiej stąd wyjdźmy. – zasugerowałem.
-Co się stało? – spytałem, gdy wyszliśmy na korytarz
-Miałem dziwny sen.. nie.. to nawet tak nie wyglądało. Miałem… przeczucie? Może.. choć przypominało to bardziej…
-Do sedna
-Idziemy do Amber – powiedział  wchodząc na schody – wszystko wam wyjaśnię
-Okey – odpowiedziałem zdziwiony i poszedłem w jego ślady. Powoli i po cichu ominęliśmy gabinet Victora i udaliśmy się do pokoju tej blondynki.
-Amber – zawołał Fabian, gdy tylko weszliśmy 
-Amber – powtórzył – Amber, wstawaj, Amber
-Uwaga, wyprzedaż się kończy za 5 minut – powiedziałem. Przypomniałem sobie, że to właśnie w ten sposób Gaduła zawsze ją budziła.
-Co? – spytała – muszę zdążyć
-Spokojnie – powiedział Fabian – słuchajcie, miałem dziwny sen.. nie.. to nawet tak nie wyglądało. Miałem… przeczucie? Może.. choć przypominało…
-Do rzeczy – powiedziała Amber
-Wydaje mi się, że Ninie coś grozi – powiedział
-Co? – spytałem
-Po prostu tak mi się zdaje i nie pytajcie dlaczego, bo nie umiem wam tego wytłumaczyć, po prostu.. Amber zadzwonisz do niej?
-O tej godzinie?
-Tam i tak są strefy czasowe
 -Okey – powiedziała i wybrała numer Niny. Gadała z nią jakieś 10 minut – bo Fabian zbyt się niepokoił
-A więc… - powiedziała odkładając słuchawkę – Fabian ma rację. Nina jest chora. Ale.. pewnie to zwykły zbieg okoliczności.
-Na pewno ta – odpowiedział – Dzięki, że zadzwoniłaś, chodź Eddie, nie będziemy ci przeszkadzać
Zeszliśmy do swojego pokoju i zasnęliśmy.
Następnego dnia, gdy szedłem już do szkoły, zadzwoniła do mnie mama
-Tak? – spytałem
-O Eddie słonko, jak ja się długo z tobą nie widziałam. Co tam u ciebie? Wszystko dobrze? Dlaczego nie odbierałeś wcześniej telefonu? Coś się stało?
-Mamo, proszę, uspokój
-Jesteś jakiś przybity. Co się stało? Eddie, mów mi zaraz, bo jeśli…
-Nic mi nie jest. Możemy już przejść do tej części rozmowy w której się żegnamy?
-Oddałeś Patrici te rzeczy?
-To ty jeszcze nie wiesz?
-Ale o czym?
-Nie wróciła do szkoły
-Co? Eddie.. Czy ty.. wyobrażasz sobie co zrobiłeś?!
-Mamo.. tak, wiem.. Wygłosiłaś mi kilkugodzinne kazanie
-Należy ci się o wiele dłuższe..
-Mamo – przerwałem jej – proszę cię, daj już spokój.
-Dobrze, ale zapamiętaj sobie moje słowa. Powinieneś ją znaleźć i o nią zawalczyć – rozłączyła się
Pięknie! Nawet własna matka mnie nie cierpi. Ale słowa:  „Powinieneś ją znaleźć i o nią zawalczyć” ciągle krążyły po mojej głowie. Na pierwszej lekcji nie mogłem przestać o tym myśleć. Miałem jeszcze jakieś dziwne… i złe przeczucia. Ja.. nie mogłem już wytrzymać. Zdecydowałem. Gdy tylko zadzwonił dzwonek, złapałem Fabiana:
-Zrób wszystko, żeby Sweet nie poszedł do gabinetu – zawołałem
-Co?
-Później ci wyjaśnię – pobiegłem i otworzyłem drzwi do gabinetu swojego ojca.

Fabian:
Po co niby Eddie poszedł do gabinetu Sweeta? Ale.. trudno.. Zobaczyłem dyrektora na korytarzu. Nie myśląc co robię, podbiegłem do niego:
-Proszę pana, proszę zaczekać – zawołałem. Sweet stanął
-Tak? Masz do mnie jakaś sprawę
-Nie… znaczy tak. Tak, oczywiście, że tak.
-Więc słucham
-Ymm.. Ja chciałem tylko powiedzieć, że… - nie mogłem nic wymyśleć.
-Domyślam się, o co ci chodzi
-Co? A.. znaczy.. pewnie tak, więc…
-Rozmawiałeś z Eddiem, jak cię prosiłem
-Tak! Właśnie.. to chciałem powiedzieć…
-Więc..
-Co więc?
-Co z Eddiem? – w tym Momocie zauważyłem, że Eddie wychodzi z gabinetu
-A.. wszystko dobrze, przepraszam spieszę się – powiedziałem i wróciłem do klasy. Eddiego nie było. Nie wrócił też na następne lekcje. Po skończonych zajęciach poszedłem szybko do swojego pokoju.


 I jak wyszło? 
Czekam na komentarze xD

Ola xD 

10 komentarzy: