Dochodziła 23. Miller wciąż obracał się na łóżku. Znów miał
dziwny sen. Tylko.. dlaczego to jemu się to śni, a nie Osirionowi? Niestety… na
to pytanie Eddie nie znał odpowiedzi. Blondyn widział już kolejny wypadek
samochodu z ciężarówką. Potem wielkie, czarne miejsce. Dostrzegł, że za masą
mgły kryje się szopa. Była.. specyficzna? Od razu ją zapamiętał i poznałby ją
chyba wszędzie, chociaż chłopak nie miał zielonego pojęcia o co chodzi. Na
koniec snu znalazł się na łące – tej samej, na którą chodził z gadułą. Zobaczył
tam… siebie i ją. Właśnie się kłócili. „Nienawidzę
cię!” – krzyknęła dziewczyna i odeszła. Miller wtedy po raz ostatni ją
widział. Ale.. dlaczego akurat teraz mu to się śni?
Chłopak przeżywając sen mówił jakieś brednie pod nosem.
Fabian nie mógł już dłużej tego znieść i obudził śpiącego Millera.
-Co ci jest? – spytał brunet
-Co? Nie.. nic.. Miałem.. sen
-I tyle?
-Tak.. Pójdę do kuchni się czegoś napić
-Idę z tobą
Chłopcy opuścili swój pokój udając się po cichutku do
jadalni. Ku ich zdziwieniu telewizor był włączony. W salonie siedziała Trudy,
oglądając nocne wiadomości. Fabian zainteresował się tym i poszedł wypytywać
opiekunkę. Miller jednak za bardzo przejmował się snem. Wciąż krążył mu po
głowie. W końcu, gdy już razem z brunetem miał wychodzić , spojrzał na
telewizor. Była tam… ta szopa z jego snu.
„Policjanci nadal szukają jakich kolwiek dowodów na
istnienie mafii. Ostatnio widziano grupę mężczyzn w tych okolicach” – mówiła
prezenterka
-To ona – powiedział blondyn cicho do przyjaciela
-Co? – spytał zdziwiony Rutter
-Muszę się tam dostać – powiedział Eddie. Wyszedł na
korytarz – śniła mi się… ta szopa… A potem… Patricia… Ja… musze tam iść. Musze
to zobaczyć i nawet nie próbuj mnie powstrzymać.
Fabian wiedząc, że i tak nie wskóra, przystał na pomysł
Eddiego. Obaj ściągnęli kurtki z wieszaka. Powoli i po cichu wymknęli się z
domu.
W tym samym czasie opiekunka wyłączyła telewizor i poszła
spać.
- Czy ty wiesz w ogóle dokąd idziemy? – zapytał Rutter
-Przed siebie – udzielił jak to niezwykłej odpowiedzi Miller
- musimy znaleźć tą szopę z telewizji
-Kojarzę ją.. Ym.. to jakieś 30 minut stąd. Masz zamiar
teraz tam iść?
-Możesz wrócić do domu
Rutter westchnął i poprowadził przyjaciela. Po wędrówce
doszli na miejsce. Było.. okropnie. Wszędzie mokro, brudno, brzydko… Chłopcy
skryli się za drzewem. Z szopy wyszli dwaj mężczyźni. Rozmawiali o czymś między
soba.
-Eddie.. to zbyt niebezpieczne. Słyszałeś? To może być mafia
– powiedział brunet, gdy Miller właśnie chciał wyjść z ukrycia
-Muszę wiedzieć o czym oni gadają
Eddie wyszedł i powoli przemieścił się bliżej szopy. „Dasz radę stary, musisz to zrobić” –
dopingował się w myślach. Zauważył z daleka zbliżające się samochody policyjne.
Ten „gang” jednak ich nie widział. Nie zauważalnie przedostał się do szopy. A w
niej… tak samo ohydnie. Usłyszał trzaśnięcie drzwiami. „Oho.. gliny
przyjechały” – pomyślał. Chłopak chciał otworzyć pomieszczenie – zamknięte.
Zaczął szarpać za klamkę. Usłyszał jakiś stuk – jakby ktoś tam był. Ale… kogo
niby mogli przechowywać? Miller jednak zaczął wszystko składać w jedną całość. Te jakby wizje… nie przespane
noce… szopa… i jeszcze polana….
-Patricia?! – zawołał – Patricia, jesteś tam?!
-jestem… - usłyszał zachrypnięty głos dziewczyny. Ale nie
tylko to… usłyszał także krzyki – zapewne gliny zajęły się całą sprawą.
-Patricia… wyciągnę cię! – obiecywał. W duszy modlił się o
jakiś pomysł na wyciągniecie jej stamtąd.
Fabian obserwował całe zjawisko. Jednak… za bardzo się bał,
aby pomóc przyjacielowi. Gdyby chodziło o Ninę… raczej by się odważył. Wierzył
jednak, że jego współlokator da radę. W głębi wciąż powtarzał „Dawaj Eddie!”
-Poczekaj… nie ruszaj się stamtąd… zaraz cię wyciągnę –
Miller zapewniał Williamson i w duszy modlił się o genialny plan
-Nie… nie możesz… oni… oni cię znajdą – mówiła z trudem
dziewczyna
-Co? Nie.. Gaduło.. nie zostawię cię tu
-Musisz…. Nie masz wyjścia.. Nie jesteś dość silny by
wyłamać te drzwi
„Stara Gaduła” – pomyślał chłopak
Eddie usłyszał jakieś kroki zbliżające się w jego kierunku.
„Pięknie, to już po mnie” – myślał
-Eddie – usłyszał. Na szczęście do niego szedł Fabian
-Tam jest Patricia – powiedział cicho i spojrzał na drzwi
-Wywalamy? – zapytał brunet
-Na trzy… Raz, dwa, trzy….
THE END
Super :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńŚwietneeee!
OdpowiedzUsuńSuper!!!! Matko jaka jestem ciekawa co dalej!! Mam nadzieje ,że dodasz jak najszybciej ja już dodałam swój :D
OdpowiedzUsuńJeny ja chce kolejny Boski!!!!
OdpowiedzUsuńOhh to opowiadanie jest cudowne. Jaki Eddie jest słodki, wiedziałam że nigdy by nie zostawił Patricii. Błagam dodaj dzisiaj jeszcze jeden ostatni, BARDZO PROSZĘ.
OdpowiedzUsuńGeenialny ! Pisz kolejnegoo! :3 :*
OdpowiedzUsuńcudne. ;3 czekam na kolejne. ,*
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń