Mam jeszcze jeden...
Napisałam go już wcześniej..
Eddie:
I znów nie mogłem spać. Fabian już dawno smacznie spał.
Chyba o czymś śnił, bo miał uśmiechniętą minę. Pewnie o Ninie. Spojrzałem na
zegarek… 20 minut po północy. Wstałem i poszedłem do kuchni.
-Co ty robisz gwiazdko? – spytała Trudy. A niech to, akurat
musiała mnie zauważyć
-Nie mogę spać – odpowiedziałem
-Och, gwiazdko – dotknęła mojego czoła – ty masz gorączkę
-Raczej w to wątpię. Czuję się dobrze
-To dlaczego nie możesz spać – spytała troskliwie – to przez
złamane serce?
-Co?
-Wiem o wszystkim, co się dzieję w tym domu
‘Chyba jednak nie o wszystkim’ –pomyślałem. No… chyba, że
wie, że mamy klub Sibuna, Victor jest zły, a pod domem kryją się tunele. Nie..
ona na pewno nie wie o wszystkim
-Patricia nie przyjechała, ale to nie przez ciebie
Ona zna dużo rzeczy o Patrici. Wartko było z nią pogadać.
-Tak myślisz? – spytałem
-Oczywiście
-Ale Trudy… Ja ją zraniłem – co ja gadam? Zwierzam się o 1 w
nocy ze swoich problemów opiekunce – przynajmniej tak mi się zdaje
-Usiądź – powiedziała podając mi kubek kakao. Posłusznie
zrobiłem co mi poleciła – Czasami ludzie popełniają błędy, a czasami..
-Do czego zmierzasz? – spytałem
-Że jeśli popełniłeś błąd, to musisz spróbować to naprawić
-Ym… Nie wiem, gdzie ona jest oraz nie mam się jak z nią
skontaktować. Myślisz, że ją zraniłem?
-Nie wiem co jej zrobiłeś.
-Myślałem, że czego jej nie powiem, ona nadal będzie twarda
-Jesteś w błędzie. Patricię bardzo łatwo zranić, chodź nie
widać tego po niej
-Tym razem jest inaczej. Rzuciła szkołę
-Gwiazdko, nie wiadomo, czy chodzi tu o ciebie.
-A jeśli tak? Przecież, jesteśmy dla niej jak rodzina, a ja
ją tego pozbawiłem
-Eddie, nie wiem jak ci mam pomóc. Nie wiem, co się wtedy
stało. Przecież w wakacje świetnie się dogadywaliście. Pamiętasz, jak urządziliście
bitwę na poduszki w salonie…
-Czyli, dzisiaj
musimy spać tutaj. Nie wydaje ci się, że jest tu trochę za mało miejsca? Cóż..
najwyżej będziesz spać na podłodze – powiedziała Pat
-Dlaczego akurat ja? – oburzyłem się
-Amber ci tego nie daruje, jeśli się dowie, że kazałeś
‘dziewczynie’ spać na twardej powierzchni. Bądź dżentelmenem.
-Ee tam, zmieścimy się oboje
- zacząłem rozkładać łóżko – widzisz, rozłożone
-Brawo, złota rączko
-Hej – rzuciłem w nią poduszką niszcząc jej fryzurę
-Ej – rzuciła we mnie oddając mi
-ładnie to tak – spytałem, biorąc następną. I zaczęła się
bitwa na poduszki. Po kilku minutach
cały salon był w pierzach. Patricia stała na łóżku, gdy bardzo mocno rzuciłem w
nią poduszką. W wyniku tego Pat spadła z łóżka na podłogę.
-nic ci nie jest?– Spytałem podbiegając do niej. Ona za to
walnęła mnie jaśkiem i spadłem koło niej.
-Wygrałam – krzyknęła – Należy mi się nagroda
W odpowiedzi pocałowałem ją.
-Hmm… może być – odparła
Wtedy do salonu weszła Trudy. Automatycznie wstaliśmy z
ziemi.
-Co wy zrobiliście?
-Bitwę na poduszki, Eddie zaraz posprząta, prawda? – słodko
powiedziała
-Oczywiście, idę po miotły – powiedziała Trudy i wyszła
-Dlaczego ja?
-Bo cię ładnie proszę?
-Nie wiesz, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie?
-Olej to – powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Albo gdy próbowaliście zrobić ciasto…
-Nie bądź na mnie zła – zacząłem
-Mam prawo być zła. Jak mogłeś podmienić mi moją odżywkę z
wodą utlenioną. Mam teraz białe pasemko – prawie wykrzyczała
-Normalnie, wylałem odżywkę, a w puste opakowanie wlałem wodę
-Ta.. dziękuje – rzekła ze sarkazmem
-Przynajmniej się do mnie odzywasz
-Mam przestać? Dobra
Milczeliśmy z 5 minut
-Mieliśmy chyba rozbić ciastko – zauważyłem. Gaduła wyciągnęła
jajka, mąkę i margarynę.
-Masz – rzuciła mi je przed nos
-Możesz być odrobinę milsza? Przecież cię przeprosiłem
-Zniknął mi od tego biały włos na głowie?!
-Nie..
-Widzisz
-Okey.. Rozbijesz to jajko – spytałem, czytając przepis
-Z przyjemnością – odpowiedziała i jajko wylądowało na mojej
głowie
-Dość! – rzuciłem przepis na blat i rzuciłem w jej włosy
mąkę – teraz są bardziej białe. Pat nie dała za wygraną. Otworzyła margarynę i
rzuciła mi ją na koszulkę.
-Ojć, przepraszam
-Znasz magiczne słowa? Nie muszę cię wysyłać do przedszkola
– powiedziałem i wylałem jej czekoladowy sos na głowę – Brązowy pasuje do
białego, nie ma za co.
Patricia za to wzięła dzbanek z mlekiem i wylała mi go na
głowę.
-Powtarzasz się – zauważyłem
-A ty to nie?
Po kolejnych minutach Patrcia była cała w mące i sosie
czekoladowym, a ja w mleku, mące i jajkach. Kuchnia nie wyglądała lepiej.
-Mam cię dość – powiedziała uśmiechając się
-Też cię kocham – powiedziałem i uśmiechnąłem się
łobuziarsko
-Co wy zrobiliście? – krzyknęła Trudy, gdy weszła do kuchni
-Okazało się, że Eddie jednak nie umie robić ciasta. Idę się
ogarnąć – powiedziała i tyle ją widziałem
-Nadal jest zła za ten kawał? – spytała mnie Trudy
-Troszeczkę – odpowiedziałem
-Więc .. teraz ty tu sprzątasz – powiedziała, zostawiając
mnie samego
-Albo gdy…
THE END
Mam nadzieję, że będzie tak dużo komentarzy jak poprzednio ;D
Ola xD
Cudne :D
OdpowiedzUsuńWOW. Niezłe *.* A tak przy okazji ...
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowego bloga poświęconego ... mnie ~_*
claudia--klaudia.blogspot.com
Ach ta moja skromność itd. ...
Na prawdę. Cudny odcinek. Czekam na next ... ?
Świeeeeeetny czekam na kolejne z niecierpliwością
OdpowiedzUsuńTo jest przewspaniałe dzięki za jeszcze jeden. Jest super. Popłakałam się przy wspomnieniach Eddiego.
OdpowiedzUsuńsuper ale kiedy txie wróci nie lubię gdy eddie jest taki bez gaduły
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńsuper ja chce jeszcze jeden :D ♥♥♥
OdpowiedzUsuń